Generalnie sprawa kokainy oraz „kokainy” do dziś dnia nie została rozwiązana w Watykanie, nawet przez Papieża Franciszka, który nie wiedzieć czemu zajmuje się jałową ochroną lasów deszczowych, czy też klimatu, za które przecież i tak by życia nie oddał o czym wszyscy wiedzą (mówimy o roślinach, a przecież tam ciągle żyją jeszcze nie odkryte plemiona). Jeśli prześledźmy skutki wciągania (legalnej) „Krótkiej opowiastki o Antychryście” W. Sołowiowa (obrzydliwej postaci rosyjskiej literatury, jak wiele innych postaci lubujących się w zbrodniach i wynaturzeniach – patrz np.: grafoman Dostojewski), widzimy że nawet wybitne osobowości intelektualne nie są na nie odporne. Jej działanie wywołuje zastraszające i dziwaczne struktury myślowe, generalnie uderzające w rozumienie miłości i nadziei, takie jak pojęcie „kosmicznej perwersji”, „filozofujący Jezus” (czyli grecki poganin), „Antychryst=pacyfista” (promowanie wojny i zabijania) i finalnie w Kościele Katolickim casus Benedykta XVI, który po prostu się poddał i ustąpił (zdezerterował 2 raz, tak jak podczas wojny?). Generalnie równie dobrze można teraz pisać o fałszywym Jezusie-biologiście, czyli nowym „wcieleniu” / „uduchowieniu” Antychrysta, ale problem leży w wyrzuconym na śmietnik „Indeksie Ksiąg Zakazanych” (tak, tak, czytałem „Fahrenheit 451”), czyli władzy imprimatur Kościoła, która zapobiegała przed dopuszczeniem do druku, już nie mówiąc o czytaniu, objawień w stylu Glorii Polo, rozpowszechnianym przez (Bogu dzięki upadłym) czasopiśmie „Miłujcie się” i mówiącym o karze piekielnej dla samogwłacicieli topiących się w zgniłej spermie (sic!). Przypominam, że p. Polo przeżyła rażenie prądem i nic nie wciągała, ale jako były epileptyk, wiem, że po porażeniu prądem mózgu może występować ciężka aura popadaczkowa. Czyli w zasadzie mamy do czynienia z problemem narkotykowo-elektrycznym, czyli medycznym, a nie duchowym i warto by było wprowadzić Indeks Ksiąg Niebezpiecznych.

Co do Antychrysta (to do jego Eminencji śp. Benedykta XVI), należy słuchać Jezusa, który jasno i wyraźnie mówi („Oddajcie Bogu, co należy do Boga, a Cezarowi, co należy do Cezara”). W tym wypadku mamy do czynienia z Cezarem prawosławnym (i boliwijskim, o ile znam temat). I to by było na tyle.

EDITED:

Chyba jednak nie na tyle, skoro właśnie zobaczyłem czytając Laudate Deum Papieża Franciszka, że także On powołuje się na Sołowjowa i Jego „Opowiastkę” – bardzo źle to intelektualnie i duchowo wróży Kościołowi, który wszakże musi stale się nawracać, a nie tylko reformować w kierunku najbardziej wynaturzonego i swieckiego Prawosławia… Problem nawracania Rosji ciągle aktualny.

Ponieważ to właśnie Sołowjow, Szestow, Evdokimow, Bierdajew, Lenin, Stalin mają się nawracać…